Komodę zrobiłam jak zazwyczaj, metodą oszczędnościową. Na końcu posta znajdziecie zestawienie kosztów.
W ubiegłą sobotę w sklepie Jysk trafiłam na wyprzedaż mebli z ekspozycji i wypatrzyłam sosnową komodę za 180 zł, przecenioną z niecałych 500 zł. Niezbyt głęboką niestety, ale szeroką, z czterema szufladami i czterema półkami więc, jak wówczas uznałam, dość pojemną.
W poniedziałek zadzwoniłam do męża, żeby wracając z pracy wstąpił po nią i okazało się, że zdążyła stanieć do 150 zł.
Komoda miała przerysowane jedne drzwiczki co mi zupełnie nie przeszkadzało ponieważ i tak zamierzałam ją przemalować gdyż była zabejcowana na ciemny kolor, a ja chciałam jasny mebel.
Wyglądała tak:
Zaczęłam od wykręcenia gałek i zdemontowania drzwiczek.
Kupiłam emalię akrylową, kolor biały półmat i średniej wielkości pędzel bo skończył mi się zapas. Szpachlę do drewna, wosk oraz złoty krem do spatynowania miałam. Na allegro zamówiłam uchwyty mosiężne bo nie chciałam drewnianych gałek.
Szlifierką wyczyściłam drewno, zagłębienia potraktowałam ręcznie zwykłym papierem ściernym. Przetarłam z pyłu lekko zwilżoną ściereczką. Wszelkie ubytki wypełniłam szpachlą i pozostawiłam do wyschnięcia. Zaszpachlowałam też otwory po gałkach.
Następnego dnia przeszlifowałam miejsce, gdzie nakładałam szpachlę. I teraz zaczęła się improwizacja.
Farbę zaczęłam nakładać z przyzwyczajenia pędzlem z gąbki, który dotychczas używałam, jednak teraz nie wiedzieć czemu się nie sprawdził. Podejrzewam, że to skutek zmiany farby, jako że dotychczas używałam matowej, ta ma inną konsystencję. Zatem gąbkę zmieniłam na standardowy pędzel z włosiem i dalej poszło gładko. Dwukrotnie pomalowałam komodę wewnątrz oraz wewnętrzne strony drzwi.
Zewnętrzną część potraktowałam z większą atencją. Pomijając blat, pomalowałam zewnętrzne powierzchnie jedną warstwą farby i pozostawiłam do wyschnięcia jedną dobę, po czym przejechałam szlifierką, pomalowałam kolejny raz, ponownie przeczyściłam powierzchnię i pomalowałam po raz trzeci.
Drzwi miałam położone poziomo, komoda natomiast była postawiona, ale udało mi się uniknąć zacieków. Zmorą było natomiast wychodzące z pędzla włosie. Żeby pomalować nogi, mąż położył komodę na "plecach".
Na blat pomysł miałam inny. Przeszlifowałam go dość nierówno, żeby nie był jednolity kolorystycznie. Na ściereczkę gąbczastą, taką jaką używamy w kuchni (ale nie gąbkę do zmywania, nie wiem czy używając jej efekt będzie taki sam) nałożyłam pędzlem trochę farby i wcierałam ją w blat okrężnymi ruchami. Gdy farba wyschła powtórzyłam wcieranie farby, żeby jeszcze nieco go rozbielić. Po wyschnięciu blat zawoskowałam.
Męża poprosiłam o przymocowanie uchwytów do szuflad, gałek do drzwiczek i zamontowanie drzwiczek na zawiasach.
Komoda - 150 zł
Emalia akrylowa biały półmat - 21 zł
Pędzel - 4,50 zł
Krem do patynowania - 10 zł (zużyłam odrobinę)
Uchwyty mosiężne: 4 x 4,50 zł (uchwyty udało mi się kupić bardzo okazyjnie na allegro bo w sklepie są zdecydowanie droższe, poza tym w mojej miejscowości nie znalazłam, ale za transport musiałam zapłacić 16 zł)
Gałki: 2 x 2,30 zł
piękna po prostu :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Tym bardziej, że to pierwsza moja próba patynowania mebla :)
Usuńjestem zachwycona:))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPadłam na kolana dosłownie i w przenośni- nowa odsłona mebla mnie zachwyciła. Od wczoraj nieustannie ją oglądam. Ja się czaję na przemalowanie biurka w sypialni ( takiego poperelowskiego gniota bez duszy) i szukam inspiracji. Tylko mam jeden szkopuł- mój mebel nie jest drewniany.... Ale spróbuję, najwyżej będzie pretekst, by go... porąbać w razie porażki ;)
OdpowiedzUsuńGiza Sz. ja właśnie jestem w trakcie odnawiania używanego biurka, tego: http://jagabunia.blogspot.com/2015/02/odnawiam-biurko-sosnowe.html
UsuńBlat jest sosnowy, ale cała podstawa mebla wykonana jest z płyty laminowanej. Pozostało mi nawoskowanie i wywietrzenie przed wstawieniem do pokoju zatem w przeciągu kilku dni pokażę przemalowane biurko na blogu. Nie postarzałam go ponieważ ostatecznie trafi do pokoju mojej córki (choć pierwotnie miał być w sypialni właśnie), ale zobaczymy efekt odnawiania nie drewnianego mebla. To też robię pierwszy raz i jestem ciekawa wyniku mojej pracy.. Zapraszam zatem do obserwowania kolejnych postów :)
Jestem zachwycona tym meblem!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńJakiej dokładnie farby użyłaś? Ja przemalowałam okrągły stół na biało, ale farba której użyłam okropnie przebijała i musiałam nałożyć wiele warstw :(
OdpowiedzUsuńW tym wypadku był to Beckers, wodorozcieńczalna emalia akrylowa do metalu i drewna (Designer Universal). U mnie też nieco przebijają fronty, ale ja taki efekt chciałam uzyskać.
UsuńMalowałam tą farbą również biurko młodszej córki i po przemalowaniu jest ono białe, jednak nie było ono oryginalnie bejcowane, tak jak komoda. Za to meble starszej córki były bejcowane, przemalowałam je farbą akrylową Śnieżki i są idealnie białe. Efekty można zobaczyć na moim blogu:
http://jagabunia.blogspot.com/2015/03/biurko-do-szkoy-juz-odnowione.html
http://jagabunia.blogspot.com/2015/03/maluje-sosnowe-meble-corki.html
Pozdrawiam :)
Jestem zachwycona, zrobiłaś z niej cudowny mebelek:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńCudowna przemiana - uwielbiam takie pomysły. Przeciętna komoda w dziwnym kolorze stała się po prostu piękną perełką :)
OdpowiedzUsuńKomoda w moim guście. Ponury meble przestał być czymś co przytłacza, a stał się lekkim dopełnieniem wnętrza. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZupełnie inny mebel, prawda? Pozdrawiam:)
Usuńbardzo dziękuję za inspirację komoda po prostu cudo!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło:)
UsuńPraca opłacała się , komoda wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuń