Translate

środa, 22 czerwca 2016

Osłaniamy ogród za domem - rabata przy siatce

Miał być post o domku ogrodnika, a będzie o tym nad czym pracowałam przez ostatnie dni czyli roślinach sadzonych przy ogrodzeniu. Zapraszam:)



Bardzo, ale to bardzo nie chciałam szpaleru tui z tyłu ogrodu. Miałam ochotę na cisy, jałowce.. Jednak gdy przyszło do zakupu okazało się, że iglaki, które wybierałam rosną za niskie lub za wysokie, zbyt wąskie lub za rozłożyste, mają nie takie wybarwienie igieł, ostatnimi laty chorują albo mają trujące owoce lub nasiona. I poległam. Zdesperowana machnęłam ręką i pojechałam po powszechnie występujące w naszych ogrodach tuje. Kolor mi odpowiada, wysokość i szerokość też, szybko rosną, nie mają trujących owoców. Cóż się dziwić że takie popularne, że mają wszyscy? Już wiem czemu mają:)
Tym sposobem w moim ogrodzie zamieszkało siedem żywotników szmaragd:

Na przemieszanie różnych gatunków drzew się nie odważyłam, mamy mały ogród, w którym i tak dużo się dzieje. Jednak by przełamać ścianę posadziłam dwie hortensje bukietowe Limelight - wysokie o dużych kwiatach w kolorze biało-seledynowym. 

Przed nimi posadziłam bukszpany, które planuję formować w kule by uginające się pod ciężarem kwiatów pędy miały na czym się wspierać. Jednak najpierw bukszpany muszą podrosnąć.
Z tyłu za hortensjami posadziłam miskanta chińskiego Gracillimus, który dorasta do ok. 1,70 m. 

A z drugiej strony hortensji rozplenicę japońską:


W rogu przed ostatnią tują znalazł swoje miejsce dereń, które liście mają rozświetlać ten kąt ogrodu i nawiązywać do koloru przywrotników na rabacie kwiatowej.

Wzdłuż siatki dzielącej nas od sąsiadów posadziłam kolejną, trzecią już hortensję (nie jestem pewna odmiany) oraz bukszpany - te z kolei planuję formować w stożki. Łączą nowe nasadzenia z rabatą kwiatową.



Teraz muszę zadbać o teren wokół nowych roślin i uzbroić się w cierpliwość by urosły i przysłoniły widoki za ogrodzeniem..



A domek ogrodnika już wkrótce :)

czwartek, 16 czerwca 2016

Lekkie zadaszenie tarasu


Wystawa tylnej ściany naszego domu jest południowo-zachodnia co jest niezwykle sympatyczne w słoneczne zimowe dni, w upalne lato jednak potrafi dopiec - dosłownie. O konieczności osłonięcia się przekonaliśmy się jeszcze w czasie budowy domu gdy ostre letnie słońce operujące prosto w szyby nie pozwalało normalnie funkcjonować. Pilne stało się zatem zacienie okien by utrzymać chłód w domu oraz tarasu, aby można było korzystać z niego również w upalne dni.

Z oknami poszło łatwo - na piętrze, w pokojach dzieci założyliśmy rolety zaciemniające, na dole w oknach salonu (poza drzwiami wyjściowymi na taras) markizy zewnętrzne - świetnie radzą sobie z nadmiarem słońca:

Pozostała kwestia osłonięcia tarasu.

Rozważanych opcji zadaszenia było kilka, po przeanalizowaniu wszystkich "za i przeciw" oraz wzięciu pod uwagę własnych preferencji zdecydowaliśmy się na zwijaną markizę. 



Pogodnych dni w roku w Polsce jest stosunkowo niewiele, właściwie od jesieni do wiosny niebo jest zachmurzone. Gdy zimą i wiosną słońce się pojawia - rozjaśnia i dogrzewa wnętrze, różnica odczuwalna jest momentalnie i należy to wykorzystać.
Nasz salon ma okna na jednej ścianie - tej na której jest wyjście na taras. Jest wprawdzie połączony z kuchnią, ale z okna zwróconej na północ kuchni światła tutaj dochodzi mało. Zatem chcąc wykorzystać naturalne światło i słoneczne ciepło w jesienne, zimowe i wiosenne dni zdecydowanie odrzuciliśmy brany wcześniej pod uwagę pomysł stałego dachu zacieniającego wnętrze przez cały rok i uznaliśmy, że zwijana markiza będzie dla nas rozwiązaniem optymalnym.

Markiza została przymocowana pod balkonem, przy jego zewnętrznej krawędzi by móc jak najdalej ją wysunąć.

Z uwagi na bardzo dużą różnicę w cenie nie zdecydowaliśmy się na markizę automatycznie zwijaną, korzystamy z korby. 

Czas zwijania jest tak krótki, że nie odczuwamy związanych z tym niedogodności. Poza tym, dzięki poniżej opisanym usprawnieniom, nie zwijamy rolety na co dzień.

Po niemal roku użytkowania (w tym po upalnym zeszłorocznym lecie), mogę stwierdzić, jako zabezpieczenie przed silnym słońcem markiza sprawdza się znakomicie, osłania taras sprawiając, że w upalne dni możemy spędzać na nim czas.
W porze największego nasłonecznienia cień sięga mniej więcej do połowy tarasu:

Markiza z powodzeniem chroni również przed umiarkowanym deszczem, gdy zaskoczy nas podczas grillowania. 

Żeby nie było zbyt kolorowo były jednak i minusy. 
Pierwszy problem, który się pojawił to silny wiatr, który sporą płaszczyznę materiału podnosił i szarpał. W sprzedaży są rurki, które montowane pionowo w ziemi podpierają przednią część markizy usztywniając ją. Metalowych rurek nie chciałam, dlatego tej wiosny postawiliśmy pergolę przy tarasie na wzór tych, które podziwiamy na basenach w południowej Europie. Pionowe belki pergoli (zewnętrzne, narożne z zamontowanymi) pełnią rolę wspomnianych rurek gdyż zamontowane na nich zostały haczyki, do których przyczepiamy końcówki markizy:

 Haczyki są na dwóch wysokościach, dzięki czemu można wybrać nachylenie markizy. My korzystamy z tych niższych, w tej pozycji taras jest bardziej osłonięty przed słońcem.
Tym sposobem problem z wiatrem został wyeliminowany.


Kolejny kłopot sprawiał zbierający się na markizie deszcz - tylko podczas gwałtownej ulewy. Pomimo pochyłego ustawienia daszka, woda zbierała się ponad dolną poprzeczką, rozciągała tkaninę i groziła jej zniszczeniem.
Niby wystarczyło markizę złożyć przed deszczem, jednak wymagało to zabezpieczenia porozkładanych na tarasie poduszek i innych, mogących zmoknąć, przedmiotów. Ustawialiśmy je pod balkonem częściowo zadaszającym nasz taras, dopóki mój mąż nie wymyślił patentu - poprzecznej belki wsuniętej pomiędzy tkaninę a ramiona markizy przy jej zewnętrznej krawędzi, wzdłuż poprzeczki. Usztywnia i profiluje tkaninę tak, że uniemożliwiaj wodzie zbieranie się na powierzchni markizy. Tymczasowo rolę belki pełni .. ustawiona na sztorc poziomica (spostrzegawczy z pewnością zobaczyli ją w rogu, z prawej strony tarasu, na końcu warzywnika, a właściwie sadu, bo tam przesadziłam moje drzewka owocowe;)

Po "usprawnieniu systemu" widzę tylko plusy naszej markizy.  Nie ma efektu sauny, na który skarżą się użytkownicy dachów z poliwęglanu czy pleksi, gdy te wystawione są na południe. Ustawiona pochyło skutecznie zacienia przy okazji salon przez cały dzień, co w połączeniu z pionowymi markizami na bocznych oknach pokoju utrzymuje w nim przyjemną temperaturę.

Pomiędzy belkami zamontowaliśmy  kratki, które dodatkowo osłaniają taras. Zwłaszcza ta prawa kratka jest przydatna by schodzące już nisko, wieczorne, ale nadal jeszcze mocno grzejące słońce wślizgiwało się pod dach nad tarasem i nie pozwalało odetchnąć po upalnym dniu. 

Posadziłam przy niej różę pnącą licząc, że po rozrośnięciu się stworzy jeszcze szczelniejszą osłonę. 

Jest to piękna odmiana Elfe w kolorze ecru z seledynowym odcieniem - gdy zakwitnie będzie nawiązywać do moich hortensji Limelight posadzonych na końcu ogrodu  ... kilka metrów dalej;)
Przy kratce po przeciwnej stronie posadziłam w donicy powojnik w kremowym kolorze. 

Drewniana pergola, rodem z naszych wakacyjnych wyjazdów, poza wsparciem markizy pełni funkcję ozdobną, wyznacza obszar tarasu niejako zamykając go i sprawia, że - patrząc z wnętrza domu - staje się częścią pokoju. Patrząc na nią od zewnątrz, dzięki lekkiej konstrukcji i jasnym kolorom nie zabiera optycznie powierzchni i tak małemu ogródkowi.

Pergola zbudowana została z drewna sosnowego. Pionowe belki osadzone zostały w kotwach wbitych w ziemię poza obrysem tarasu. 

Na górnych poziomych belkach położone zostały krótsze, ścięte pod kątem. W celu usztywnienia konstrukcji zamontowane zostały zastrzały, a cała pergola została przymocowana do elewacji przy pomocy kątowników. 
Wykonanie pergoli było zlecona, ale żeby nie było za łatwo, wzięliśmy na siebie wbicie kotew i malowanie konstrukcji - tym razem malował mój mąż gdyż ja zajęłam się ogrodem w związku z czym odmówiłam współpracy.
Przed malowaniem drewno zostało zabezpieczone drewnochronem.
Do malowania (dwukrotnego) użyliśmy jak zazwyczaj lakierobejcy Sadolin w kolorze jasny dąb. Mąż malował jeszcze przed montażem, kładąc belki na rozstawionych w ogródku krzesłach. Uwaga na deszcz! Mojemu mężowi się nie udało.. Krople deszczu zostawiły po sobie ślad i w niektórych miejscach belki musiały być szlifowane i czekają na powtórne malowanie.

Pozostało ustawienie leżaka, 

stołu i krzeseł (marzy mi się wypoczynek..) i pomalowanej na biało palety dla odwiedzających nas maluchów by mogły bawić się w cieniu pod czujnym okiem rodziców:


i LATO, CZEKAMY!

Ostatnio pokazywałam moją rabatę kwiatową. Martwiłam się o różę wielkokwiatową i szukałam w internecie informacji co za choroba ją dopadła (żadnych szkodników nie wypatrzyłam). Wygląda na to, że takie liście:
to normalny etap ich rozwoju. Ponadto róża zakwitła:

Róża rabatowa, która kilka dni temu miała kilka kwiatów jest nimi obsypana:

Kwiaty różowej wielkokwiatowej są bajeczne:

Jeszcze jeden rzut oka na taras:

i zapraszam na kolejny post. Jego bohaterem będzie domek ogrodnika :)

sobota, 11 czerwca 2016

Wąska rabata kwiatowa przy tarasie


W jakim stylu chciałabym mieć rabatę kwiatową wiedziałam odkąd zaczęłam oglądać zdjęcia ogrodów i programy telewizyjne o takiej tematyce - bez pamięci zakochałam się w stylu "cottage garden". Mieszkanie w nowym szeregowcu niedaleko centrum nie pozwala na zbytnie szaleństwa w tym kierunku, ja jednak postanowiłam przemycić nieco tego charakteru do naszego ogródka i stworzyć sobie namiastkę wiejskiego ogrodu.
Rabatę utworzyłam na skrawku ziemi, patrząc z tej perspektywy jest w kształcie małej litery "b":



Naukę o kwiatach zaczęłam od zupełnych podstaw - nazwy typu bodziszek, jeżówka były dla mnie obce, goździki i róże znałam jedynie z kwiaciarni. Zimą, w miarę jak uczyłam się rozróżniać rośliny, powstawała ich lista.

Wiosną mój spis roślin wyglądał tak:
róże pnące, wielkokwiatowe i rabatowe,
clematisy (powojniki),
bodziszki,
jeżówki,
czosnki ozdobne,
floksy wiechowate (wysokie),
ostróżki,
niezapominajki,
lawenda,
szałwia,
przywrotnik ostroklapowy.

Przy doborze roślin na rabatę kierowałam się lokalizacją ogrodu (jest w pełnym słońcu) oraz kolorystyką kwiatów. Od razu odrzuciłam kolory elewacji i dachu czyli żółty i czerwony. Docelowe kolory wybrałam wspólnie z córkami: różowy, biały, niebieski i fioletowy i do nich postanowiłam się ograniczać (wyjątek stanowi przywrotnik). Starałam się też wybierać kwiaty przyciągające motyle i pszczoły i kwitnące o różnych porach. 

Obecnie, poza floksami wiechowatymi i czosnkami (miałam jeden, ale nie przyjął się niestety), na rabacie jest już wszystko co zaplanowałam.
Spoza listy są bukszpany - dołączyłam je bo pięknie komponują się z różami i z lawendą. Na początek posadziłam dwa, które planuję formować w kule i jeden rosnący pionowo pod ogrodzeniem.

Ponieważ nie wszystkie rośliny były u nas dostępne część roślin kupiłam przez internet. Były to moje pierwsze zakupy kwiatów w sieci, ale niesłusznie się obawiałam - sadzonki roślin, w tym delikatnych clematisów, dotarły w znakomitej formie. Polecam taką formę zakupów.

Teraz przede mną trudniejsze zadanie - muszę sprawić by to co posadziłam trwało w dobrej formie i się rozwijało. Łatwo nie będzie - mam już za sobą pierwsze przędziorki i mszyce na różach więc teraz staram się ogarnąć zupełnie mi obcy temat szkodników..

Ale tyle gadania;) zapraszam do obejrzenia zdjęć:



Ostróżki fioletowe:

i białe:

Ostróżki są bardzo wysokie, posadziłam je blisko pergoli bym mogła je podpinać w razie potrzeby. Przed nimi biała róża wielkokwiatowa. Na razie ma jeden pąk - mam nadzieję, że zakwitnie w tym roku bo coś jej chyba dolega (może mi podpowiecie co to może być?).

Obok zdrowo rośnie róża rabatowa Maxi Vita:

Róża pnąca Jasmina (a przed nią jeżówka):


Obok róży po pergoli wspina się powojnik Ville de Lyon. Drugi taki sam posadziłam przy wąskiej pergoli na końcu rabaty.

Róża wielkokwiatowa różowa:

Szałwia lekarska (tutaj odmiana Cardonna) i przywrotnik ostroklapowy:

Szałwię, lawendę i przywrotnik posadziłam naprzemiennie wzdłuż obrzeża rabaty, ogromnie podoba mi się zestawienie tych roślin. W wąskiej części rabaty przywrotnik zastąpiłam bukszpanem.

Na jeżówki (mam odmianę białą Alba i purpurową Magnus) jeszcze chwilę muszę poczekać:


za to bodziszek już zakwita:
Zwróćcie uwagę jak ładnie wyglądają krople na liściach przywrotnika.

Wolne miejsce przed kratką z powojnikiem czeka na floksy wiechowate:

Wokół rabaty chcę odciąć darń przy pomocy specjalnego szpadla w kształcie półksiężyca. Bardzo podoba mi się takie wykończenie rabat, pytanie tylko czy sobie poradzę? 

Nie spodziewałam się ile przyjemności może dać tworzenie i obserwacja ogrodu. Wspaniałe jest to, że taka rabata zmienia się codziennie, zrobione przeze mnie dwa dni temu zdjęcia już dzisiaj są nieaktualne - na różach pojawiło się kilka nowych kwiatów, a szałwia po deszczu jest wyraźnie wyższa. Coś wspaniałego:) Leżę na leżaku i czytam - jedno oko w książkę, drugie na kwiaty - zez rozbieżny po sezonie murowany;) 

Jest jeszcze jedna rabata, którą chcę Wam pokazać, na tyle ogrodu, ukończona wczoraj i przy tworzeniu której zgubiłam dwa kilogramy. Ale to już w osobnym poście.

A tutaj już moje ostróżki wyhodowane z nasion. Zakwitną w przyszłym roku: