Najważniejszą i chyba najtrudniejszą do rozstrzygnięcia kwestią był kształt zabudowy.Choć kuchnię mamy wąską i długą to ciąg przy jednej ścianie odrzuciłam od razu - lubię mieć wszystko pod ręką.
Ponieważ oryginalnie wejście do kuchni było bliżej okna, automatycznie nasuwała się koncepcja, aby meble postawić na planie litery "L". U nas byłby to ciąg szafek pod oknem i przy ścianie po prawej stronie na powyższym zdjęciu. Obawiałam się jednak, że przy "L-ce" będę miała zbyt mało szafek i blatów do dyspozycji. Odrzuciłam również dwa ciągi szafek stojące naprzeciw siebie, gdyż wykluczałoby to umiejscowienie zlewozmywaka pod oknem, które jest na węższej ścianie. A zlew pod oknem, jak pisałam ostatnio, był punktem wyjścia całego projektu :)
Ostatecznie zdecydowałam się na zabudowę w formie litery "U". Zastanawiałam się, czy przy tak wąskiej kuchni jak nasza nie będzie ciasno pomiędzy przeciwległymi ciągami szafek. Jak czytałam, 120 cm odstępu to minimum w tym miejscu, u nas zostawało 10 cm mniej. Na szczęście w praktyce okazało się, że szerokość 110 cm jest wystarczająca, swobodnie mogą korzystać z tej części kuchni dwie osoby równocześnie.
Aby postawić zabudowę w wybranym kształcie musieliśmy przesunąć wejście do kuchni i oddalić je od okna, a przy okazji poszerzyliśmy je do 1 m. Dzięki temu znalazło się ono naprzeciw schodów prowadzących z piętra zamiast jak wcześniej naprzeciw łazienki oraz jest bliżej zlokalizowanej pod schodami spiżarni. Poszerzenie wejścia do 1 m czyli szerokości schodów zdaje egzamin - jest przestrzenniej, a rankiem zaspani domownicy staczają się z piętra do kuchni niemalże po omacku ;)
Jako bonus zyskałam w przedpokoju miejsce na szafę na odzież wierzchnią - wcześniej wolna ściana była od strony salonu, teraz jest od strony wiatrołapu, który dzięki temu mógł pozostać niezabudowany szafą wnękową.
Ponieważ oryginalnie wejście do kuchni było bliżej okna, automatycznie nasuwała się koncepcja, aby meble postawić na planie litery "L". U nas byłby to ciąg szafek pod oknem i przy ścianie po prawej stronie na powyższym zdjęciu. Obawiałam się jednak, że przy "L-ce" będę miała zbyt mało szafek i blatów do dyspozycji. Odrzuciłam również dwa ciągi szafek stojące naprzeciw siebie, gdyż wykluczałoby to umiejscowienie zlewozmywaka pod oknem, które jest na węższej ścianie. A zlew pod oknem, jak pisałam ostatnio, był punktem wyjścia całego projektu :)
Ostatecznie zdecydowałam się na zabudowę w formie litery "U". Zastanawiałam się, czy przy tak wąskiej kuchni jak nasza nie będzie ciasno pomiędzy przeciwległymi ciągami szafek. Jak czytałam, 120 cm odstępu to minimum w tym miejscu, u nas zostawało 10 cm mniej. Na szczęście w praktyce okazało się, że szerokość 110 cm jest wystarczająca, swobodnie mogą korzystać z tej części kuchni dwie osoby równocześnie.
Aby postawić zabudowę w wybranym kształcie musieliśmy przesunąć wejście do kuchni i oddalić je od okna, a przy okazji poszerzyliśmy je do 1 m. Dzięki temu znalazło się ono naprzeciw schodów prowadzących z piętra zamiast jak wcześniej naprzeciw łazienki oraz jest bliżej zlokalizowanej pod schodami spiżarni. Poszerzenie wejścia do 1 m czyli szerokości schodów zdaje egzamin - jest przestrzenniej, a rankiem zaspani domownicy staczają się z piętra do kuchni niemalże po omacku ;)
Jako bonus zyskałam w przedpokoju miejsce na szafę na odzież wierzchnią - wcześniej wolna ściana była od strony salonu, teraz jest od strony wiatrołapu, który dzięki temu mógł pozostać niezabudowany szafą wnękową.
Kolejną kwestią budzącą moje wątpliwości była wysokość dolnych szafek, a tym samym poziom blatów gdyż ikeowskie szafki kuchenne są wyższe niż standardowo stosowane u nas. Wątpliwości spóźnione ponieważ przekonałam się o tym, jakie są wysokie gdy postawiliśmy pierwsze szafki na swoim miejscu w kuchni. Staram się być skrupulatna, ale ten temat umknął mi zupełnie..
Tym samym w naszej kuchni blat jest na poziomie 93 cm. Ja mam 160 cm i obawiałam się, że będzie zbyt wysoko. Przewertowałam kilka forów w poszukiwaniu informacji na ten temat i jak to zwykle bywa, zdania były podzielone. W praktyce okazało się jednak, że moje obawy były nieuzasadnione, szybko przyzwyczaiłam się do nowej wysokości blatów i po kilku miesiącach stwierdzam, że ma to sens - mój kręgosłup jest zadowolony :) O ile jednak do codziennego korzystania wysokość blatów jest komfortowa, to do wyrabiania ciasta jest za wysoko i wówczas przenoszę się na niższy stół kuchenny, który na szczęście został pomyślany tak, aby mógł służyć jako dodatkowy solidny blat roboczy.
Z uwagi na wysokie dolne szafki, przy zachowaniu ergonomicznej odległości pomiędzy blatem, a górnymi szafkami, te górne musiały zawisnąć wyżej niż standardowo i przy moim wzroście sięgnięcie na wyższe półki jest niemożliwe. Tutaj nieoceniony jest stołeczek ;)
Kolejnym dylematem była wysokość zabudowy tj. czy zabudować kuchnię "pod sufit" - mogłabym w ten sposób zyskać więcej miejsca, uniknąć uciążliwego sprzątania góry szafek i schować rurę od wyciągu. Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu gdyż nie chciałam zwężać optycznie kuchni. Z szafek pod sufitem i tak byłoby ciężko korzystać, a listwy wieńczące szafki skutecznie ukryły rurę, która teraz zupełnie nie rzuca się w oczy. Pozostaje kwestia czyszczenia wierzchu szafek, ale na szczęście przy indukcji powierzchnie nie zatłuszczają się tak bardzo jak przy kuchence gazowej.
Podejmując tę decyzję miałam na uwadze, że mam długi ciąg szafek oraz spiżarkę, w przeciwnym razie zdecydowałabym się na zabudowę do sufitu.
Kolejną kwestią, nad którą się zastanawialiśmy to zabudowana lodówka obok piekarnika. I tutaj na forach zdania były podzielone. Ponieważ takie rozwiązanie pasowało mi idealnie,a producent sprzętów je dopuszczał, zdecydowaliśmy się na nie. Jak dotąd z lodówką nic złego się nie dzieje choć z piekarnika korzystam regularnie.
Bardzo istotna jest kolejność sprzętów AGD. Ja trochę naciągałam zasady choć ostatecznie wyszło wygodnie - z lodówki wyciągam składniki na blat po przeciwnej stronie (wystarczy obrócić się na pięcie;), gdzie jest krajalnica, chlebak i sporo wolnego miejsca do przygotowania posiłku. W dalszej kolejności jest zlewozmywak, w którym myjemy mięso, warzywa itp., dalej blat do krojenia oraz płyta kuchenna i piekarnik, oddzielone krótkim blatem. I znowu lodówka. Przy lodówce, ale nieco na uboczu jest stół, przy którym jemy posiłki.
Pamiętajcie, że zmywarka powinna być bezpośrednio przy zlewozmywaku, a lodówka niech otwiera się na blat roboczy zamiast na jadalnię lub np. salon, jeśli kuchnia jest otwarta.
Stawiając zlewozmywak pod oknem upewnijcie się, że po zamontowaniu wylewki okno się otworzy. Jeśli nie, to nie zarzucajcie pomysłu, dostępne są baterie z uchylną wylewką. Uwaga: na drodze okna może stać nie tylko wylewka, ale również dźwignia. Tak było u nas, ale dźwignia umiejscowiona z przodu wylewki załatwiła sprawę:
Pewnie zauważyliście brak przeszklonych szafek. W moim projekcie były obecne prawie do momentu zakupu, ale w ostatniej chwili górę wzięła praktyczna strona mojej natury. Cóż, na razie mam więcej do schowania niż eksponowania, jak tylko to się zmieni to wymienię drzwiczki na przeszklone :)
Tematów, z którymi musieliśmy się zmierzyć było rzecz jasna więcej, ale myślę, że te najważniejsze w naszych oczach, przytoczyłam. W każdym budzącym nasze wątpliwości przypadku rozważaliśmy "za" i "przeciw" i staraliśmy się wybrać tę opcję, w której przeważały plusy. Nie łudzę się jednak, że nasze decyzje były w pełni obiektywne. Niejednokrotnie trzeba było wybrać pomiędzy stroną praktyczną, a estetyczną - a co ma priorytet to już rzecz indywidualna ;)
Tym samym w naszej kuchni blat jest na poziomie 93 cm. Ja mam 160 cm i obawiałam się, że będzie zbyt wysoko. Przewertowałam kilka forów w poszukiwaniu informacji na ten temat i jak to zwykle bywa, zdania były podzielone. W praktyce okazało się jednak, że moje obawy były nieuzasadnione, szybko przyzwyczaiłam się do nowej wysokości blatów i po kilku miesiącach stwierdzam, że ma to sens - mój kręgosłup jest zadowolony :) O ile jednak do codziennego korzystania wysokość blatów jest komfortowa, to do wyrabiania ciasta jest za wysoko i wówczas przenoszę się na niższy stół kuchenny, który na szczęście został pomyślany tak, aby mógł służyć jako dodatkowy solidny blat roboczy.
Z uwagi na wysokie dolne szafki, przy zachowaniu ergonomicznej odległości pomiędzy blatem, a górnymi szafkami, te górne musiały zawisnąć wyżej niż standardowo i przy moim wzroście sięgnięcie na wyższe półki jest niemożliwe. Tutaj nieoceniony jest stołeczek ;)
Kolejnym dylematem była wysokość zabudowy tj. czy zabudować kuchnię "pod sufit" - mogłabym w ten sposób zyskać więcej miejsca, uniknąć uciążliwego sprzątania góry szafek i schować rurę od wyciągu. Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu gdyż nie chciałam zwężać optycznie kuchni. Z szafek pod sufitem i tak byłoby ciężko korzystać, a listwy wieńczące szafki skutecznie ukryły rurę, która teraz zupełnie nie rzuca się w oczy. Pozostaje kwestia czyszczenia wierzchu szafek, ale na szczęście przy indukcji powierzchnie nie zatłuszczają się tak bardzo jak przy kuchence gazowej.
Kolejną kwestią, nad którą się zastanawialiśmy to zabudowana lodówka obok piekarnika. I tutaj na forach zdania były podzielone. Ponieważ takie rozwiązanie pasowało mi idealnie,a producent sprzętów je dopuszczał, zdecydowaliśmy się na nie. Jak dotąd z lodówką nic złego się nie dzieje choć z piekarnika korzystam regularnie.
Bardzo istotna jest kolejność sprzętów AGD. Ja trochę naciągałam zasady choć ostatecznie wyszło wygodnie - z lodówki wyciągam składniki na blat po przeciwnej stronie (wystarczy obrócić się na pięcie;), gdzie jest krajalnica, chlebak i sporo wolnego miejsca do przygotowania posiłku. W dalszej kolejności jest zlewozmywak, w którym myjemy mięso, warzywa itp., dalej blat do krojenia oraz płyta kuchenna i piekarnik, oddzielone krótkim blatem. I znowu lodówka. Przy lodówce, ale nieco na uboczu jest stół, przy którym jemy posiłki.
Pamiętajcie, że zmywarka powinna być bezpośrednio przy zlewozmywaku, a lodówka niech otwiera się na blat roboczy zamiast na jadalnię lub np. salon, jeśli kuchnia jest otwarta.
Pewnie zauważyliście brak przeszklonych szafek. W moim projekcie były obecne prawie do momentu zakupu, ale w ostatniej chwili górę wzięła praktyczna strona mojej natury. Cóż, na razie mam więcej do schowania niż eksponowania, jak tylko to się zmieni to wymienię drzwiczki na przeszklone :)
Tematów, z którymi musieliśmy się zmierzyć było rzecz jasna więcej, ale myślę, że te najważniejsze w naszych oczach, przytoczyłam. W każdym budzącym nasze wątpliwości przypadku rozważaliśmy "za" i "przeciw" i staraliśmy się wybrać tę opcję, w której przeważały plusy. Nie łudzę się jednak, że nasze decyzje były w pełni obiektywne. Niejednokrotnie trzeba było wybrać pomiędzy stroną praktyczną, a estetyczną - a co ma priorytet to już rzecz indywidualna ;)
Jak Ty to wszystko konkretnie napisałaś.. same ważne sprawy dotyczące urządzania kuchni... bardzo CENNE WSKAZÓWKI!
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM!
:)
Dziękuję :) Podczas projektowania kuchni sporo czasu spędziłam na szukaniu w internecie porad, teraz niejako spłacam dług ;) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPodoba mi się Twoje podejście, tzw. ordnung must sein :)
OdpowiedzUsuńA kuchnia, nie tylko praktyczna ale jak marzenie-ale o tym już pisałam ;)
Pozdrawiam
Zgadza się, porządek musi być :) Robiłam co mogłam, żeby uniknąć pomyłek, bo te w kuchni to ciężki gabaryt - albo musisz z nimi żyć, albo słono zapłacić za poprawkę. Przesyłam uściski! :)
UsuńMamy ten sam układ kuchni i sama też bardzo go sobie chwalę:)) Ale dla mnie już dwie osoby w kuchni to za dużo, nawet jeśli się mieszczą;P
OdpowiedzUsuńWiem o czym piszesz :-D Zasadniczo lubię wspólne gotowanie, tylko ten bałagan po.. też wtedy wolę zostać sama. Ale o to nawet nie muszę prosić ;-) Pozdrawiam!
UsuńBardzo mądre podejście do tematu. Dostosowałaś kuchnie do swoich potrzeb,a poszerzenie wejścia do kuchni uważam za świetny pomysł. Bardzo mi się Twoja kuchnia podoba:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło to słyszeć, zwłaszcza, że się nagłowiłam nad tym tematem :)
Usuńdla mnie zrobiłaś bardzo dobrze. W takim układzie wszystko jest pod ręką. Gdybym miała decydować to kuchnia musi być w układzie L albo U, nigdy na jednej ścianie.
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Układ na jednej ścianie wygląda elegancko i efektownie, ale sądzę, że sprawdza się lepiej w kuchniach gdzie gotuje się sporadycznie. W przypadku codziennego gotowania, tak jak piszesz, dobrze jest mieć wszystko pod ręką bo to skraca czas pracy. Pozdrawiam :)
UsuńIle cennych rad! Buduję dom, na razie wstawiam okna, więc do kuchni jeszcze trochę, ale Twój post bardzo mi się przyda:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło to słyszeć :) Pozdrawiam serdecznie !
UsuńJak zwykle bardzo konkretny, pomocny post, wyższe szafki w kuchni to same zalety, spiżarnia obok to moje marzenie, oby do spełnienia.
OdpowiedzUsuńPytałaś mnie o łukowate przęsła, przytaczam odpowiedź.
Ogrodzenie pomalowaliśmy Sadolinem 6 lub 7 lat temu i od tej pory na pewno go nie malowaliśmy. Ten środek nadał ładną barwę, malujemy nim też meble drewniane, ale to już co 2 lata, bo są bardziej narażone na deszcz, momentami zastanawiam się, co to jest deszcz?hihihi
Pozdrawiam.:)
Dziękuję za odpowiedź, bardzo optymistyczna :) My dostaliśmy na jedną stronę pergole pomalowane, bo razem z sąsiadami chcieliśmy w kolorze dębu, jednak na drugą są tylko zaimpregnowane, bo tam sąsiedzi chcieli w kolorze orzecha więc każdy swoją stronę pomaluje sam. Dostawca pergol przysłał nam farbę, którą stosuje - Dulux, mam nadzieję, że będzie równie trwała jak Twoja.
UsuńCieszę się, że post Ci się podoba :) Buziaki :*
Jak dla mnie to jest idealnie!!!!!
OdpowiedzUsuńOoo! Dziękuję :D
UsuńPiekna kuchnia, podobna do mojej, tylko u Ciebie bardzo przemyslana, wobec tego duzo bardziej ergonomiczna(zabudowa pod oknem).
OdpowiedzUsuńFajnie, ze stol sie zmiescil))
Ten stół sobie wymarzyłam i nie wyobrażam sobie kuchni bez niego :)
UsuńŚliczne mebelki, układ dobrze przemyślany - brawo ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękna, jasna kuchnia :) Pełna organizacja i dokładnie wszystko przemyślane.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńMoim zdaniem zrobiłaś bardzo dobrze. W takich pomieszczeniach jak kuchnia....szczególnie ważna dla nas kobiet, trzeba kierować się praktycznością i funkcjonalnością :)
OdpowiedzUsuńWyszło pięknie!
Pozdrawiam, Marta