Translate

środa, 29 kwietnia 2015

Garderoba - moje spełnione marzenie

Garderoba to był jeden z tych punktów, które w nowym domu musiały być zrealizowane. Biorąc pod uwagę, że w naszej czteroosobowej rodzinie trzy osoby są kobietami, to cóż się dziwić. Fakt posiadania garderoby był tak istotny i ekscytujący, że pierwszym meblem kupionym do domu, jeszcze na etapie robienia wylewek i tynków była toaletka. Historie zakupu i mojej renowacji tego mebla z historią znajdziecie tutaj: http://jagabunia.blogspot.com/2015/02/moja-psycha-ze-sowackiego.html
Pomieszczenie jest dosyć duże, zbliżone do kwadratu i dzięki temu ustawne. Drzwi otwierają się do zewnątrz i teraz z perspektywy czasu ogromnie się cieszę, że uparłam się przy tym rozwiązaniu, choć wymagało to założenia chowanych zawiasów (pisałam na ten temat w poście dot. drzwi). Decyzja ta była podyktowana wówczas moją koncepcją postawienia pufa na środku. Teraz stoi tam wprawdzie deska do prasowania, ale tym bardziej powierzchnia jest potrzebna.
Podłoga wyłożona została grubą gąbką, położoną bezpośrednio na wylewce, oraz wykładziną (obie rzeczy kupione w Komforcie). Gąbka sprawdza się rewelacyjnie! Pod stopami jest bardzo miękko, stopy się w nią zapadają, i ciepło. Serdecznie polecam takie rozwiązanie.



Wyposażenie garderoby to system Algot z IKEA. Początkowo kupiłam część gdyż nie wiedziałam ile koszy, półek czy wieszaków będzie mi potrzebnych, z czasem dokupywałam kolejne.
Na środku stoi wspomniana psycha ze Słowackiego, w lustrach której można obejrzeć dokładnie całą sylwetkę. Nad toaletką wisi półka ze starego pokoju córki, która wymiarowo i kolorystycznie wpisała się idealnie. 
Na suficie miał zawisnąć żyrandol z kryształkami, który odbijałby się w lustrach, niestety zdecydowaliśmy, że będzie tutaj wejście na strych. Opuszczane schody zahaczałyby o wiszącą lampę więc ostatecznie jest plafon.
Z garderoby korzystam głównie ja z mężem, gdyż dziewczynki mają szafy w swoich pokojach i na razie im to wystarcza. Tutaj trzymają właściwie tylko buty, a zimą płaszcze i kurtki.
W sklepie JYSK kupiłam szafę płócienną (akurat jest promocja i za gabarytowo największą, z drążkiem na wieszaki i półkami, zapłaciłam 75 zł) i postawiłam ją na strychu. Wylądowały w niej nasze zimowe ubrania, przede wszystkim te, które nie powinny być złożone w pudłach. Na strych wyniosłam też zimowe buty, ubrania narciarskie. Dzięki temu w garderobie zrobiłam miejsce na letnie ciuchy i wszystkie basenowe i wakacyjne akcesoria, nie zagracając jej przy okazji zmiany pór roku.
I choć kiełkują mi w głowie pewne pomysły na zmiany, obecnie to pomieszczenie wygląda tak:






piątek, 24 kwietnia 2015

Ocieplamy salon: kot


Ostatnio pokazywałam nasz salon urządzony meblami zabranymi z mieszkania. Teraz muszę wprowadzać pomiędzy te meble dodatki, które ocieplą to surowe jeszcze pomieszczenie, a dodatkowo nawiążą do pozostałej, jasnej części domu.
Na dobry początek zmian pokażę co pojawiło się w naszym salonie za sprawą gości, którzy odwiedzili nas w ubiegłą sobotę. Kto zagląda na instagram już wie ;) 
Mianowicie dostaliśmy w prezencie strażnika domostwa w postaci przecudnej urody kota wykonanego z drewna. Goście wykazali się szóstym zmysłem dokonując tego wyboru. 




Kot już zamieszkał w naszym salonie i jest jednym z jaśniejszych jego punktów.

Znalazłam też wreszcie lampy sufitowe do pokoju. Są niestety drogie bo cena jednej to 599 zł, a ja potrzebuję dwie (do części jadalnianej i wypoczynkowej), zatem na razie będę do nich wzdychać. 
Lampa, którą wynalazłam to Isabelle z Light&Living i wygląda tak:



Nie widziałam jej na żywo, nie mogę też znaleźć sensownej aranżacji. Jeśli ktoś ma taką lampę i zamieszczał na blogu zdjęcia już zawieszonej, będę wdzięczna za podesłanie linka, żebym mogła sobie obejrzeć.
Pozdrawiam!

wtorek, 21 kwietnia 2015

Meble szyte na miarę.. poprzedniego mieszkania

Dzisiaj pokażę meble przeniesione do pokoju dziennego w obecnym domu z poprzedniego mieszkania.
Ponieważ mieszkanie nie było wielkie, zaprojektowałam je głębokie, aby maksymalnie wykorzystać miejsce w naszym dużym pokoju, który pełnił również rolę sypialni. Każdy centymetr dodatkowej powierzchni był na wagę złota. Ale że życie bywa przewrotne, niedługo potem, znienacka, kupiliśmy dom.
Zaczęłam planować i wymarzyłam sobie salon w stylu francuskim.. Ciemne, nowoczesne w formie meble w kolorze limba czekoladowa, które genialnie sprawdzały się w mieszkaniu, nijak miały się do moich planów i chętnie bym się ich pozbyła.. Jednak mój zazwyczaj ugodowy mąż tym razem się postawił i powiedział, że meble jako że prawie nowe, zabieramy ze sobą. Podobnie kilkuletnią czerwoną sofę, nadal w świetnym stanie oraz stół i krzesła. Próby buntu na nic się zdały więc nie pozostało mi nic innego jak się dostosować. Cóż,  powalczę dodatkami..
Salon składa się z części jadalnianej (przy kuchni), część wypoczynkowa jest po stronie przeciwnej. Umowną granicę pomiędzy nimi stanowi biegnące centralnie przejście z przedpokoju na taras (wzdłuż tylnej ściany sofy).

Stół stojący w części jadalnianej mieści sześć do ośmiu osób. Mnie marzy się większy.. 

Głęboką witrynę zagospodarowałam teraz porcelaną, która przez piętnaście lat od naszego ślubu wyjmowana była dwa razy w roku na specjalne okazje. Nasza ślubna zastawa stołowa wreszcie widzi światło dzienne na co dzień. Poniżej porcelany jest barek z wysuwaną półką zaprojektowany przeze mnie dla mojego męża choć moje wina też tam stoją. I leżą ;)


Regał na książki, ustawiony pomiędzy wyjściem na taras a prawymi oknami, nie zmienił zastosowania, zwłaszcza, że szyty był na miarę naszych książek. Wszystkie odległości pomiędzy półkami zostały swego czasu ściśle określone i tym sposobem nasze książki pasują jak ulał.

Kolejny regał z półkami i szufladami, bliźniaczy w wymiarach zewnętrznych do witryny, obecnie jest zdecydowanie za głęboki, ale wykorzystałam to chowając z tyłu mniej lubiane książki. Stoją też na nim filigranowe filiżanki czekające, aż znajdę im bardziej adekwatne miejsce. Nie mam jeszcze gdzie ich postawić, ale są tak piękne, że je wyjęłam i cieszą oko. Za to przepastne szuflady na obrusy są idealne.

Stojąca nieopodal kominka szafka pod telewizor to kolejny element układanki zaprojektowany pod wymiar poprzedniego pokoju, w której również miało zmieścić się wiele rzeczy. I się mieści.

I to by było na tyle z serii "limba czekoladowa" ;) 
Aa, byłabym zapomniała.. Przeniosłam również stare firanki (jak widać obecnie przywąskie i przykrótkie), zmienione zostaną po skończeniu elewacji.
I jeszcze kolejne marzenie (zdjęcie poniżej): za stołem przy ścianie, pomiędzy szafką z porcelaną a kuchnią stanie pianino :) Pozdrawiam!

Kto wytrwał do końca mojego wpisu-tasiemca - chapeau bas!

czwartek, 16 kwietnia 2015

Łazienka: drobiazgi, a cieszą :)



Wprawdzie nasza dolna łazienka gotowa jeszcze nie jest, ale mam już pierwsze dodatki. Niby drobiazgi, a odmieniły łazienkę zdecydowanie. I choć trochę jeszcze pracy musimy włożyć, żeby ją skończyć to już powoli dostrzegam koniec :)
Ponieważ jest to łazienka przy salonie i korzystają z niej również nasi goście, chciałam, żeby dzięki dodatkom nabrała nieco eleganckiego charakteru.







Metalowe zawieszki (duża na łańcuszku oraz mała z napisem "Salle de bain) - Dekoria.pl
Mydelniczka - Merkury Market
Lampion - Pepco
Kinkiet - Dekoria.pl


niedziela, 12 kwietnia 2015

Kosze wiklinowe w domu


Przed przeprowadzką właściwie nie używałam koszy wiklinowych, z trawy morskiej i z podobnych, naturalnych materiałów, w każdym razie nie tak namiętnie. Kilka miesięcy temu odkryłam ich urok, jak i praktyczną stronę posiadania. Teraz mam je właściwie wszędzie i cały czas czuję niedosyt więc kupuję kolejne. Poniżej znajdziecie przegląd. Część z nich pojawiała się już w poprzednich postach przy okazji innych tematów, część pokazuję po raz pierwszy.

Łazienka: kosze na kosmetyki i akcesoria pod umywalką



Pralnia: kosze na bieliznę do prania



Garderoba: kosz na ubrania do prasowania

Salon: kosz na drewno


i koszyk na gadżety do tv

Wiatrołap: kosz na parasole



Kosz na drobiazgi na biurku córki z uszytą przeze mnie wyściółką pod kolor tapicerki krzesła:



Sypialnia: kosz na czasopisma wnętrzarskie, zazwyczaj pełny, obecnie czasopisma są u znajomych poszukujących inspiracji do swojego domu. Jest to kosz z serii co ten na drewno do kominka, tylko zdecydowanie mniejszy.



 Poza tym osłonki na doniczki, koszyki na rękawiczki, czapki na dnie szafy z kurtkami i płaszczami itp.. itd. Sposobów wykorzystania koszy jest mnóstwo, ja pokazałam zaledwie ułamek. Jak tempo obrastania w kosze u mnie nie spadnie to za jakiś czas pokuszę się o kolejny post na temat ;) Pozdrawiam!

wtorek, 7 kwietnia 2015

Drzwi wewnętrzne i opaski drzwiowe


Dzisiaj o drzwiach czyli będzie na temat, który długo spędzał mi sen z powiek. Bardzo zależało mi, żeby baza w domu tj. podłogi i drzwi były wykonane z naturalnych materiałów, a drzwi dodatkowo koniecznie musiały być białe. Białe ponieważ finalnie chciałam uzyskać jasne wnętrze.
Przeszukując sklepy nie dało się nie zwrócić uwagi na różnicę w cenie pomiędzy tymi z płyty, a drewnianymi. Była ogromna.. Już praktycznie zdecydowaliśmy się na model w ramie drewnianej, a w jego środkowej części wypełnione płytą - jako kompromis pomiędzy oczekiwaniami a ceną, gdy znajomy polecił na firmę stolarską z okolicy wykonującą drewniane drzwi na rynek szwedzki. Okazało się, że cena nie będzie odbiegać od ceny wcześniej wybranych drzwi sklepowych. Pokazałam stolarzowi o jakie drzwi i opaski mi chodzi, przyjechał, obmierzył, wziął zaliczkę..  i tutaj powinnam napisać, że dalej poszło już gładko.. Ale nie. Mówi się, że "albo stolarz, albo terminowy" i u nas sprawdziło się to w stu procentach. Nie zliczę telefonów do wykonawcy przypominających o naszym istnieniu. 
W promocji otrzymaliśmy chowane zawiasy do drzwi wejściowych do garderoby zamiast zwykłych dzięki czemu drzwi są bezprzylgowe, czyli stanowią jednolitą płaszczyznę z ościeżnicą. Chciałam, żeby te drzwi otwierały się do zewnątrz (przeciwnie niż pozostałe drzwi na piętrze) i nie przeszkadzały w garderobie. Jednak wówczas zawiasy byłyby widoczne od strony przedpokoju, a zrobione tym sposobem są schowane.
Różnicę widać na poniższych zdjęciach.
Jest tak:

W przypadku zwykłych zawiasów od strony przedpokoju wyglądałoby to tak (lub drzwi musiałyby otwierać się do wewnątrz):

Nie dramat, ale skoro można wybrać;) 
Chowane zawiasy wyglądają tak:
Na dole opasek są kostki, dzięki którym listwy przypodłogowe można ładnie dopasować. Standardowo listwy przypodłogowe są grubsze od listew, z których wykonywane są opaski drzwiowe. W efekcie listwy wystawałyby poza obrys opasek co wyglądałoby nieestetycznie. Kostki są grubsze od opasek i rozwiązują ten problem, a przy okazji pełnią rolę ozdobną.


W większości pomieszczeń zdecydowaliśmy się na drzwi pełne, tylko w sypialni naszej i córek są szyby. Chodziło nam przede wszystkim o doświetlenie przedpokoju u góry, gdyż światło wpadające z pokojów jest tam jedynym źródłem naturalnego światła. Szyby są na tyle nieprzejrzyste, że dziewczynki mogą czuć się swobodnie gdy są u nich znajomi (póki co starsza córka), ale też widzimy czy światło jest zgaszone gdy pora pójść spać ;)

W dolnej części drzwi łazienkowych, zamiast standardowo kiedyś robionych otworów wywietrznikowych, poprosiliśmy o wykonanie podcięcia:

Ostatnim krokiem był wybór klamek. Trwało to długo bo oferta ogromna, a mnie jak zazwyczaj coś nie pasowało - to szyld zbyt banalny lub zbyt zdobny, to kształt klamki nie taki, śruby mocujące nieładne... Ostatecznie zdecydowałam się na klamki łyżeczki, z lekko zdobionym szyldem, w kolorze chrom satyna.
Decydując o kształcie opasek drzwiowych starałam się wybrać takie, które nie będą "gryzły się" z listwami przypodłogowymi, zarówno w formie, jak i kolorze. Podając wykonawcom kolor podajcie im koniecznie nie tylko jego nazwę, ale też numer np. z palety RAL, jeśli chcecie aby kolor drzwi, listew czy podstopnic na schodach był taki sam, a każda z tych rzeczy wykonywana jest przez różne firmy. Odcieni każdej z barw, również bieli jest wiele, a zestawione obok siebie niekoniecznie muszą wyglądać dobrze.
Ostatecznie, jak widać na zdjęciach drzwi są. Dokładnie takie jak chciałam.