Translate

poniedziałek, 25 maja 2015

W oczekiwaniu na ogród

Wokół naszego domu trwają jeszcze prace uniemożliwiające zagospodarowanie ogrodu i przedogródka. Zabrałam się więc za balkony, które po skończeniu elewacji i zdjęciu rusztowań wreszcie są dostępne. Nadal jest na nich jedynie wylewka, ale przecież kwiaty mogą je już zdobić.
W skrzynkach na balkonie przy naszej sypialni, nad wejściem do domu, posadziłam czerwone pelargonie. Z uwagi na półokrągły kształt balkonu doniczki kupiłam dość nietypowe w formie, ale za to łatwe do zamocowania na owalnej balustradzie. W  przedniej części posadziłam po dwie pelargonie zwisające, w tylnej, od strony domu, jedną stojącą. Mam nadzieję, że zwisające kwiaty z czasem zasłonią skrzynki.




Drugi balkon z tyłu domu, na który wychodzi się z przylegających do siebie pokojów naszych córek, jest szeroki na 2,7 m. Zatem w dwóch długich na 80 centymetrów skrzynkach, posadziłam lobelie: białe i niebieskie. Kolor kwiatów wybrany nieprzypadkowo - pod dodatki na taras, nad którym balkon się znajduje ;)
Poniżej kilka zdjęć lobelii, a w tle nasz ogród czekający na zakończenie prac wokół domu, abym mogła się do niego dobrać. Tabula rasa, jak widać ;)





W kupionej w Jysku donicy posadziłam zioła. Wcześniej wyłożyłam ją folią, na dno wsypałam nieco kamieni i dopiero wówczas wsypałam ziemię. Posadziłam lubianą przez nas miętę, melisę, bazylię, pietruszkę i szczypiorek. Posadziłam też nieznany mi dotychczas cząber górski ponieważ spodobały mi się jego drobne kwiatuszki. Dopiero później znalazłam informacje na temat jego licznych walorów, nie tylko smakowych, ale także zdrowotnych.



Donica, jak widzicie stoi na paletach. Wobec tych palet mam plan, który chciałabym jeszcze w tym roku zrealizować i efekty pokazać na blogu :)

piątek, 22 maja 2015

Krzesła na taras - wielkie malowanie

Malowanie wielkie bo krzeseł jest dziewięć. A każde ze szczebelkami i mnóstwem zakamarków, które najpierw trzeba wyczyścić, a następnie wymalować. I to najlepiej tak, żeby nie było zacieków.

Krzesła kupiłam używane tanio na olx, pokazywałam je tutaj.
Zatem tak sobie czyszczę i maluję popołudniami w otwartym na oścież garażu bo pogoda sprzyja, a przy okazji mam na oku córkę-wybijokno. Jestem przy krześle czwartym więc nawet nie na półmetku. Ale nie ma pośpiechu, do wakacji zdążę :) 



Wszystkie dostępne powierzchnie czyszczę małą szlifierką tzw. myszką. Pozostałe miejsca przecieram ręcznie papierem ściernym. Używam dość grubego papieru gdyż krzesła są brudne, miejscami poplamione farbą. 
Po dokładnym odpyleniu krzesło maluję pędzlem, czasem pierwszą warstwę gąbką, zależy od dnia ;) Gdy farba wyschnie przecieram powierzchnie drobnym papierem ściernym. Drugą warstwę nakładam już obowiązkowo pędzlem, bo lubię ten efekt ręcznego malowania, a na meblach ogrodowych to już w ogóle nie wyobrażam sobie innego wykończenia. 
Maluję na biało, farbą olejno-ftalową do drewna i metalu Śnieżki. Ucieszyłam się gdyż znalazłam ją w kolorze biały mat.


W międzyczasie wypatrzyłam poduchy w sklepie Jysk, za całe 6 zł sztuka (!), wymiarem pasujące idealnie do moich krzeseł. Są w granatowo-białą kratę i fajnie wyglądają na białych krzesłach.

Kilka tygodni temu, również w Jysk'u kupiłam duży biały lampion w marynarskim stylu oraz mały lampionik w Pepco. Teraz krzesła, poduchy i dodatki składają się w całość.

Gdy nudzi mi się szlifowanie krzeseł, przerzucam się na dębowy słup przed domem, który po wyszlifowaniu zamierzam zaimpregnować i zabejcować.


Od czasu do czasu wpadam na olx i allegro w poszukiwaniu używanego drewnianego stołu na taras w superokazyjnej cenie, ale nie widzę nic ciekawego i coraz bardziej skłaniam się do pomysłu zrobienia stołu od podstaw.
Do pełni szczęścia pozostaje jeszcze obłożenie tarasu drewnem gdyż na razie jak widać jest betonowy. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda nam się ten temat zakończyć i w przyszłym roku będę mogła skupić się na ogrodzie, o którym tak marzę, a na którym się nie znam zupełnie więc podglądam gdzie się da i łapię inspiracje ;)
I jeszcze kilka zdjęć tarasu w jego obecnym stanie:





Pozdrawiam!

poniedziałek, 18 maja 2015

Mała łazienka z prysznicem


Dzisiaj, idąc za ciosem, pokażę dolną łazienkę. Starałam się by była nie tylko funkcjonalna i wygodna, ale też dość elegancka gdyż korzystamy z niej nie tylko my, ale z uwagi na umiejscowienia również nasi goście. Chciałam też, aby pomimo łazienkowych atrybutów, nabrała nieco "pokojowego" charakteru. W sensie pomieszczenia rzecz jasna ;)




Łazienka jest jasna, niestety brak naturalnego światła sprawił, że na niektorych zdjęciach wygląda na dość ciemną.
Pomimo niewielkich rozmiarów, w łazience udało się zmieścić spory prysznic, całkiem dużą umywalkę, a nawet szafkę-żyrafkę z dodatkowym koszem na pranie w dolnej części. W zakresie mebli koncepcję miałam inną, ale podobnie jak w przypadku salonu wykorzystaliśmy meble z poprzedniego mieszkania. 
Grafika, którą widać nad wc, to wydruk zamówiony przeze mnie w lokalnej firmie, dzięki czemu zapłaciłam dwa razy mniej niż gdybym zamówiła w internecie. To chlubny wyjątek gdyż z uwagi na cenę większość rzeczy do domu, łącznie z płytkami, lampami, bateriami, nawet wanną, miskami wc, bidetem i umywalkami kupiłam w sklepach internetowych. Co ważne, podczas tych gabarytowych internetowych zakupów nie miałam ani jednej sytuacji gdy produkt musiałabym reklamować z uwagi na jakość lub uszkodzenie towaru podczas transportu.




Wracając do wydruku, przedstawia on uliczkę gdzieś w Katalonii. Zdjęcie przerobiłam na sepię, a ostatecznie w świetle lampy nie wiem czemu kolor idzie nieco w różowy. Nie przeszkadza ta niespodziewana zmiana, grafika ładnie zagrała z mozaiką, która miejscami idzie w taki sam odcień, oraz z metalową tabliczką wiszącą na ścianie obok. Co nie zmienia faktu, że teraz wybrałabym inną i z pewnością nie w sepii. Wydawała się subtelna, nie spodziewałam się, że aż tak zdominuje wnętrze. Na szczęście naklejkę akurat łatwo można zmienić więc za jakiś czas nie omieszkam ;) Grafika naklejona jest na szafce, która skrywa piecyk gazowy. Piecyk jest z zamkniętą komorą spalania co pozwoliło na jego ukrycie w taki sposób.




Powszechnie chyba znane płytki, zresztą takie same mam w kuchni, połączyłam z brązową podłogą oraz mozaiką marmurowa, która miała za zadanie nadać łazience elegancji.
Na ścianach w kabinie prysznicowej są płaskie kwadratowe białe płytki. Takie same, tylko ułożone w karo miały być we wnęce. Mozaika w tym miejscu to radosna twórczość naszego pana od płytek, na którą ja po jego namowach nieopatrznie wyraziłam zgodę, czego niestety żałuję. Miało być skromniej i subtelniej, wyszło drożej i co gorsze nie tak jak chciałam.
W łazience brakuje jeszcze górnej lampy (obecna jest tymczasowa) oraz stojaka/wieszaka na papier toaletowy. I, jak w całym domu, trochę drobiazgów, ale akurat tutaj nie będę z nimi szaleć.
Pod zdjęciami jak zwykle lista produktów pokazanych na zdjęciach.









Mozaika marmurowa: Emperador Dark, lokalna firma kamieniarska
Płytki ścienne: APE Ceramica, Biselado Blanco Brillo
Londony, cokoły, cygara: APE Ceramica
Płytki podłogowe: Saloni Belver Bronce
Miska wc: Hybner, model Retro
Przycisk: Geberit
Meble: Cersanit
Umywalka: Cersanit, model Arena 80
Bateria umywalkowa: IKEA, model Granskar
Bateria prysznicowa z deszczownicą: Tres, model Lex
Dodatki widoczne na zdjęciach pokazałam z bliska i opisałam tutaj.

niedziela, 10 maja 2015

Salon kąpielowy


Salon kąpielowy, jak go szumnie nazwałam, to nasza górna łazienka. W przeciwieństwie do niewielkiej dolnej, urządzonej także pod kątem gości, w której udało się jakimś cudem zmieścić prysznic, ta jest obszerna, z podwójną umywalką oraz dużą narożną wanną. Wrażenie przestrzeni potęguje okno dachowe oraz nie zamknięte przejście do pralni, znajdującej się za tylną ścianą łazienki. O pralni pisałam tutajKolorystyka, jak to u nas, stonowana gdyż taka daje nam poczucie komfortu. 
Urządzenie łazienki wiązało się z częściową przebudową zastanej ścianki kolankowej (za wanną), dzięki czemu udało się wygospodarować miejsce na narożną wannę oraz wspomnianą pralnię.
W łazience ku naszej radości udało zmieścił się też bidet.
Ceramika pochodzi z trzech firm: Koło, Ravac i Roca. Niełatwo było skompletować elementy ceramiczne pasujące do siebie kolorystycznie bo produkty różnych firm choć białe mają różne odcienie, różnicę widać po zestawieniu ich obok siebie. Te które wybrałam pasują do siebie pod tym względem. Problemem było również znalezienie wanny, której oparcie będzie się znajdowało u szczytu dłuższego boku, abyśmy podczas kąpieli leżeli tyłem do wejścia i mogli patrzeć w niebo przez znajdujące się nad wanną okno dachowe;). Ostatecznie udało się, ten wymóg spełnia wanna Ravac Rosa II.

Jeśli chodzi o armaturę, to zdecydowaliśmy się na baterie Kludi. 
Kolejnym etapem był wybór płytek. Po przeglądnięciu setek kolekcji zdecydowałam się na kolekcję Meisha Garam z firmy Paradyż. Bardzo dobre jakościowo, w niezłej cenie. Dostępne w kolekcji dekory, subtelnie mieniące się w świetle miedzią, zachwyciły mnie do tego stopnia, że w każdym kolejnym sklepie, po przeglądnięciu całej oferty, wracałam właśnie do tych.
Z uwagi na okno, wreszcie mogę mieć w łazience kwiatka. Co mnie ogromnie cieszy, fikus, polecony mi jako kwiatek "żelazny" czuje się chyba nieźle w tym środowisku bo wypuszcza młode listki. W okresie grzewczym będę musiała coś podłożyć pod donicę, żeby odizolować ją od ogrzewania podłogowego.
Kilku rzeczy jeszcze brakuje, ale już można z łazienki wygodnie korzystać. 
Pod zdjęciami znajdziecie zestawienie elementów wyposażenia łazienki.

Umywalka: Koło Traffic z dwoma otworami i jednym syfonem + syfon dekoracyjny Koło
Armatura: Kludi Zenta (umywalka: Kludi Zenta XL)
Wanna: Ravac Rosa II
Miska WC: Roca Meridian + deska wolnoopadająca
Bidet: Roca Meridian
Płytki: Paradyż kolekcja Meisha Garam
Okno dachowe: Fakro